W środę 25 września w serwisie X Bartłomiej Graczak, dziennikarz diecezjalnego Radia Warszawa, napisał, że policja uznaje śmierć w zalanym samochodzie za wypadek komunikacyjny i w ten sposób rzekomo zaniża liczbę ofiar powodzi w Polsce. Źródłem tej informacji miał być „znajomy policjant z Dolnego Śląska”.
Tego samego dnia informację dziennikarza podawali dalej politycy na portalu X. Poseł Dariusz Matecki z Suwerennej Polski zapytał Donalda Tuska, czy to prawda. Jego partyjny i parlamentarny kolega Sebastian Kaleta napisał, że dane zebrane przez Bartłomieja Graczaka „zdają się przeczyć propagandzie Tuska”.
Doniesienia Bartłomieja Graczaka powtórzył w czwartek na antenie RMF FM także wicemarszałek Sejmu z Konfederacji Krzysztof Bosak. Okazało się, że informacje te nie mają jednak potwierdzenia w faktach.
Policja dementuje doniesienia dziennikarza
Na wpis Barłomieja Graczaka odpowiedział oficjalny profil Komendy Głównej Policji (KGP) – Polska Policja. KGP z całą stanowczością zdementowała te doniesienia. Do wiadomości dołączyła grafikę z przekreślonym wpisem dziennikarza Radia Warszawa.
Z całą stanowczością dementujemy nieprawdziwe informacje, dotyczące zgonów osób zaistniałych w związku z powodzią, które pojawiają się w przestrzeni medialnej. Przypominamy, że w tak tragicznej sytuacji związanej ze śmiercią osób, przekazywane publicznie informacje powinny być… pic.twitter.com/y2IcKEwD2X
— Polska Policja 🇵🇱 (@PolskaPolicja) September 26, 2024
Jak czytamy w komunikacie z czwartku rano, „dotychczas ujawniono 7 zgonów osób, których okoliczności śmierci mogą wskazywać na to, że ich przyczyną było utonięcie”. Policja dokładnie opisała te przypadki, a wśród nich ciało mężczyzny znalezione w samochodzie w Lądku-Zdroju.
W czwartek po południu na stronie KGP pojawiła się informacja o możliwych kolejnych dwóch ofiarach. Znaleziono je na terenie powiatu kłodzkiego i nyskiego podczas sprzątania okolicy po powodzi.
Dziennikarz broni się kolejnymi dowodami
Bartłomiej Graczak niedługo potem odpowiedział na wpis policji i przekazał kolejne informacje, które mają być dowodem na zaniżanie rzeczywistej liczby ofiar powodzi.
Z maila, który otrzymał 25 września rano od rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu (KWP), wynika, że na skutek powodzi śmierć poniosły dwie osoby. To liczba zgodna z wpisem Polskiej Policji – jedno ciało znaleziono w Nysie, a drugie – w Nowym Świętowie (gmina Głuchołazy).
Dziennikarzowi Radia Warszawa nie zgadzała się jednak w tym mailu informacja o osobach zaginionych. KWP w Opolu wskazało, że „opolscy policjanci odnotowali 2 zgłoszenia zaginięcia osób”. Podczas środowego posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu komendant główny policji Marek Boroń mówił natomiast „liczba osób poszukiwanych – aktualnie cały czas jedna osoba”.
Liczba zaginionych jest wyższa? Trzeba czytać ze zrozumieniem
O komentarz w sprawie liczby zaginionych osób poprosiliśmy KWP w Opolu. Jak wyjaśnił nam asp. szt. Piotr Chwastowski dziennikarz niewłaściwie zrozumiał odpowiedź policji. Informacja „opolscy policjanci odnotowali 2 zgłoszenia zaginięcia osób” nie oznacza, że policja aktualnie poszukuje dwóch osób.
W mailu od asp. szt. Chwastowskiego możemy przeczytać, że na Opolszczyźnie były dwa zgłoszenia zaginięć. W obydwu przypadkach poszukiwania skończyły się odnalezieniem ciał. Czynności w tych sprawach prowadzą prokuratury: w Nysie oraz w Prudniku. O tych samych dwóch osobach informowała w czwartek rano Polska Policja.
„Jedna osoba zaginiona, a znaleziono dwa ciała”. Pozorna niezgodność
Bartłomiej Graczak zauważył niezgodność także między słowami komendanta głównego policji o poszukiwaniu jednej osoby a popołudniowym komunikatem KGP o znalezieniu dwóch ciał. „Jedna osoba była zaginiona, a znaleziono dwa ciała. Wiecie, rozumiecie” – napisał na portalu X.
To tylko pozorna niezgodność faktów. Policja, podczas informowania o osobach zaginionych, podaje liczbę osób poszukiwanych po zgłoszeniu o zaginięciu. Dlatego w odpowiedzi na niepotwierdzone doniesienia o zaginionych KGP apelowała, by każdy, kto nie może się skontaktować z osobą najbliższą lub ma informacje o zaginięciu jakiejkolwiek osoby, jak najszybciej zgłaszał sprawę do najbliższej jednostki policji.
Możliwe, że nikt nie zgłosił zaginięcia osób, które później znaleziono martwe. Mł. asp. Ewelina Karpińska z Zespołu Prasowego KWP w Opolu potwierdziła w rozmowie z Demagogiem, że choć jedno z dwóch ciał znalezionych 26 września znajdowało się na terenie województwa opolskiego, w danym momencie tamtejsi policjanci nie mieli zgłoszeń o zaginięciu. Jak pisaliśmy wyżej, poprzednie dwa zgłoszenia zakończyły się odnalezieniem ciał.
Pasek TVN24 dowodem na wyższą liczbę ofiar? Dawno zdementowane
Kolejnym dowodem Bartłomieja Graczaka na zaniżanie liczby ofiar był pasek w materiale telewizji TVN24, na którym widzimy: „10 ofiar śmiertelnych w Lądku-Zdroju i Stroniu Śląskim”. Zdjęcie tego samego paska zamieścił poseł Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek, nie dowierzając oficjalnym danym policji.
Policja, na polecenie rządu Tuska próbuje wmówić społeczeństwu, iż w wyniku kataklizmu w 3 województwach dotychczas mamy 7 ofiar śmiertelnych… zdaniem Policji
“jedynie” 7 osób nie zostało w porę ewakuowanych i uratowanych❗️ Jednocześnie protuskowa stacja @tvn24 informuje, że… pic.twitter.com/zvJ7JhkXEh— Rafał Bochenek (@RafalBochenek) September 26, 2024
Informacja o trzech ofiarach w Lądku-Zdroju i o siedmiu w Stroniu Śląskim pojawiła się na portalu TVN24 17 września ok. 14:40. Przekazać ją miała rzeczniczka starostwa powiatowego w Kłodzku podczas konferencji prasowej.
Do tej informacji na stronie TVN24 obecnie dołączony jest wpis Polskiej Policji, dodany na portalu X 17 września po 15:00. Policja apelowała wtedy o „niepodawanie w przestrzeni medialnej nieprawdziwych informacji o liczbie ofiar powodzi”. Informowała jednocześnie, że w tamtej chwili miała informacje o sześciu osobach w całym kraju, które mogły umrzeć w wyniku utonięcia.
Jak wyjaśniała Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk, starosta powiatowa w Kłodzku, informacja od rzeczniczki była niepotwierdzona. Także rzeczniczka starostwa powiatowego w Kłodzku, w komentarzu dla Demagoga, wyjaśnia, że 17 września podała niepotwierdzoną informację, za co bardzo przeprasza.
Policja informuje obecnie o dwóch ofiarach w Lądku-Zdroju i o jednej w Stroniu Śląskim. Od czwartku wiemy też o kolejnej możliwej ofierze powodzi na terenie powiatu kłodzkiego.
Historia zmarłej z Nowego Świętowa wzbudziła wątpliwości posła
Bartłomiej Graczak udostępnił także fragment środowego posiedzenia Sejmu z wypowiedzią bezpartyjnego posła z klubu PiS Krzysztofa Ciecióry. Polityk opowiadał o sprawie mieszkanki Nowego Świętowa – Wandy, która zmarła w czasie powodzi. Rzekomo jednak nie została ona wliczona do ofiar powodzi, bo – jak miał powiedzieć jej syn – „pan przyszedł i stwierdził, że był to atak serca, więc ona nie jest ofiarą powodzi” (s. 129).
Jak twierdzi poseł Ciecióra początkowo przedstawiano tę kobietę jako ofiarę powodzi. Później policja miała zdementować tę informację, mówiąc, że zmarła na atak serca (s. 129).
Jaka jest prawda na temat zmarłej z Nowego Świętowa?
Rzeczywiście, 15 września różne media podawały informację o ciele kobiety znalezionym „w zalanym budynku w Nowym Świętowie”. Nie podawały jej imienia. Informacja pochodziła ze strony Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowym Świętowie.
Z historii edycji wpisu OSP wynika, że 15 września po 21:00 strażacy informowali o znalezieniu „ofiary powodzi” – mieszkanki Nowego Świętowa. Co ważne, straż nie podała informacji, że ciało znaleziono w budynku, który był zalany. Następnego dnia rano wpis poprawiono: „Znaleźliśmy starszą kobietę bez funkcji życiowych. Prawdopodobnie nie jest to ofiara powodzi”.
Informację o przyczynach zgonu denatki odnalezionej 15 września dementował dla Radia Opole także kpt. Łukasz Nowak, rzecznik prasowy Opolskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP: „Znalezione ciało nie jest związane z wysoką wodą”.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Prokuraturę Rejonową w Prudniku. Z odpowiedzi prokuratura Sebastiana Litwina wynika, że zwłoki kobiety odnaleziono podczas ewakuacji Nowego Świętowa, zanim ta miejscowość została zalana. W związku z tym zmarła nie mogła zostać zaliczona do ofiar powodzi.
W Nowym Świętowie znaleziono jedną ofiarę powodzi
Wśród siedmiu ofiar powodzi wymienionych przez Polską Policję jest jedna z Nowego Świętowa, której ciało znaleziono w rzece. Informował o niej na Facebooku 17 września burmistrz Głuchołaz Paweł Szymkowicz.
Z rodziną ofiary rozmawiał portal o2. Kobieta miała na imię Irena. Przed śmiercią szykowała się do ewakuacji i regularnie kontaktowała się telefonicznie z synem.
Dlaczego jednych uznaje się za ofiary powodzi, a innych nie?
Jak wyjaśnił nam kom. Mariusz Kurczyk z Komendy Głównej Policji, o tym – czy ktoś zostaje uznany za ofiarę powodzi, czy nie – decyduje badanie okoliczności śmierci. Jeśli miejsce i czas znalezienia zwłok sugeruje, a sekcja zwłok potwierdza, że śmierć nastąpiła w wyniku utonięcia, wówczas można uznać, że mamy do czynienia z ofiarą powodzi.
Dlatego na przykład policja 26 września informowała tylko o „ujawnieniu dwóch ciał” na terenie powiatu kłodzkiego i nyskiego, bez przesądzania, czy są to ofiary powodzi. Wskazują na to okoliczności znalezienia zwłok, ale dopiero sekcja potwierdzi to lub wykluczy ostatecznie.
Skąd tak niska liczba ofiar? Zadziałały zabezpieczenia
Brak zaufania do oficjalnych danych na temat ofiar powodzi może brać się z niedowierzania, że po tak poważnej klęsce żywiołowej zmarłych i zaginionych jest tak mało. W mediach społecznościowych pojawiają się porównania liczby zmarłych w tej powodzi do liczby ofiar w poprzednich.
Jak wynika z analizy ekspertów z World Weather Attribution (inicjatywy łączącej pięć różnych ośrodków zajmujących się klimatem), powodzie, które dotknęły Europę w 2002 roku, pochłonęły 232 ofiary, a ta z 1997 – przynajmniej 100 ofiar. Jednocześnie 25 września liczba ofiar tegorocznej powodzi w całej Europie Środkowej nie przekroczyła 24 (s. 3).
Naukowcy nie doszukują się jednak w tej liczbie żadnego celowego zaniżania strat. Piszą o wzmocnieniu zabezpieczeń w Europie po powodziach poprzedniej dekady. Ich zdaniem w większości sprawdziły się one dobrze, a stosunkowo niska liczba ofiar jest tylko tego dowodem (s. 3).
W czasie informacyjnego chaosu korzystaj z wiarygodnych źródeł
Jak wykazaliśmy, informacje i teorie o celowym zaniżaniu liczby ofiar nie znajdują potwierdzenia w faktach. Biorą się one z niewłaściwego rozumienia informacji przekazywanych przez policję, z podawania niepotwierdzonych informacji i ze zwykłego braku zaufania do ustaleń prokuratury i policji.
Nie należy ślepo wierzyć instytucjom i politykom – Demagog od 10 lat patrzy im na ręce i sprawdza, czy to, co przekazują, jest prawdą. Jednak podczas oceniania wiarygodność źródeł zdecydowanie wyżej cenimy ustalenia służb niż relacje „znajomego policjanta z Dolnego Śląska” i swobodne interpretacje maili.
W obliczu sytuacji kryzysowej fałszywe informacje i spiskowe teorie mogą mieć na celu wywołanie paniki i strachu (1,2,3). Przed dezinformacją w czasie powodzi ostrzegają instytucje państwowe (1,2,3), a jedynym rzetelnym źródłem na temat ofiar i osób poszukiwanych w trakcie powodzi są jednostki policji i prokuratury.