
W kwietniu Grzegorz Braun mówił, że „nie było żadnej pandemii”. Nieco wcześniej, w innym wywiadzie, stwierdził natomiast, że pandemia istniała, ale skończyła się wraz z początkiem pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Ani wtedy, ani później nie miał racji.
– Włodzimierz Putin uleczył świat z pandemii – przekonywał w rozmowie na kanale Bez Tajemnic w kwietniu br., jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej. Wywiad zdobył nową popularność w sierpniu, bo jego fragment udostępnił na Facebooku Włodzimierz Skalik, partyjny kolega Brauna. Post Skalika cieszy się dużą popularnością – do dnia publikacji tej analizy zebrał ponad 115 tys. wyświetleń i 775 udostępnień.
Grzegorz Braun powiela dezinformację. Już kilkakrotnie opisywaliśmy narrację, według której pandemia była fikcją, ponieważ jej temat ucichł, gdy tylko politycy i media przerzucili naszą uwagę na pełnoskalową inwazję Rosji na Ukrainę (1, 2, 3).
To pokazuje, że to nie przypadek – fałszywe informacje często opierają się na podobnym schemacie manipulacji. Z innych naszych analiz dowiesz się, jak te same techniki, grupy oraz profile były wykorzystywane do siania dezinformacji najpierw na temat pandemii i szczepionek, a potem – wojny.
Zagrożenie nie minęło wraz z wojną
COVID-19 to realna i groźna dla życia i zdrowia choroba, co wielokrotnie wyjaśnialiśmy na łamach naszego serwisu (np. 1, 2, 3, 4, 5, 6). Z powodu rosnącej liczby zakażeń wirusem SARS-COV-2 Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) 11 marca 2020 roku uznała trwającą wówczas epidemię za pandemię.
Pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę, która rozpoczęła się 24 lutego 2022 roku, nie zlikwidowała pandemii, ani nie „wyleczyła” świata z tej choroby. Po tej dacie nadal odnotowywano kolejne przypadki zakażeń i zgonów.
Dopiero 5 maja 2023 roku, czyli 14 miesięcy później, WHO ogłosiła, że nie klasyfikuje już COVID-19 jako zagrożenia dla zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym. Oznacza to, że choroba wciąż istnieje i stanowi ryzyko dla zdrowia, ale nie wymaga skoordynowanej współpracy państw jak w latach 2020–2023. Do dzisiaj WHO raportuje przypadki zakażeń – tylko w ostatnich 28 dniach na COVID-19 zachorowało ponad 56 tys. osób na świecie.
Wojna namieszała, ale nie wygoniła koronawirusa z Polski
W Polsce stan epidemii trwał od 20 marca 2020 roku do 1 lipca 2023 roku.
Oznacza to, że w przypadku naszego kraju wojna na wschodzie także nie zmieniła sytuacji epidemiologicznej. Stan zagrożenia spowodowanego przez COVID-19 obowiązywał jeszcze przez 16 miesięcy. W Polsce odnotowano w tym czasie 1,04 mln zachorowań i 9,8 tys. zgonów.
Co istotne, temat koronawirusa wcale nie wygasł 24 lutego 2022 roku. W innej naszej analizie przedstawiliśmy dane Instytutu Monitorowania Mediów (IMM), które pokazują, że temat nadal był podejmowany w prasie, radiu i telewizji, a najniższe zainteresowanie tematem koronawirusa w lutym wcale nie przypadło na czas rosyjskiej inwazji w Ukrainie.
Według danych IMM najmniej wzmianek o pandemii COVID-19 odnotowano w polskich mediach 19 lutego (1,7 tys.) – 5 dni przed rozpoczęciem przez Rosję pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Natomiast ostatniego dnia miesiąca ta liczba była wyższa (2,7 tys.).
Uchodźcy trafili do Polski bez kwarantanny
Po agresji Rosji osoby z Ukrainy uciekały przed wojną do Polski i innych państw Unii Europejskiej. W ciągu pierwszego miesiąca do naszego kraju trafiło ponad 2 mln osób.
Rzeczywiście, jak zauważył Grzegorz Braun, uchodźcy byli wpuszczani do Polski bez wymogu zrobienia testu PCR, dowodu szczepienia ani bez obowiązku odbycia kwarantanny. Pozwoliło na to przyjęte tego samego dnia rządowe rozporządzenie.
Przedstawiciele państwa nadal poważnie traktowali zagrożenie stawiane przez koronawirusa. Już dzień później, 25 lutego, minister zdrowia ogłosił objęcie Ukraińców i Ukrainek możliwością zaszczepienia w ramach Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19.
O pilne potraktowanie tej sprawy apelował zespół doradczy ds. COVID-19, przy prezesie Polskiej Akademii Nauk. Ryzyko widzieli też przedstawiciele świata medycznego, którzy w mediach przekonywali o potrzebie przeciwdziałania zakażeniom po przyjęciu uchodźców (np. 1, 2, 3, 4).
„Do Polski przybyło 700 tys. uchodźców, których będzie coraz więcej. To w większości przypadków ludzie młodzi i dzieci, które chorują łagodnie, ale wzrosła mobilność, wchodzimy w więcej bezpośrednich interakcji, co może spotęgować krążenie wirusa w populacji (…) Ukraińcy nam nie zagrażają – trzeba to mocno podkreślić, po prostu wraz z ich masowym przybyciem pojawią się nowe potrzeby zdrowotne, na które powinniśmy się przygotować” – powiedział dr Paweł Grzesiowski w rozmowie z Onetem.
Restrykcje nie skończyły się 24 lutego
Sytuacja na granicy z Ukrainą była wyjątkiem, a nie standardem. Na pozostałych przejściach granicznych utrzymano dotychczasowe ograniczenia. Zgodnie z ówczesnymi przepisami osoby, które przyjeżdżały do Polski, były zobowiązane do okazania testu diagnostycznego na COVID-19 (par. 3). W przypadku wyniku pozytywnego podróżni byli zobowiązani do odbycia 7-dniowej kwarantanny.
Z drugiej strony zauważmy, że zasady dotyczące kwarantanny w lutym były znacznie łagodniejsze niż jeszcze miesiąc wcześniej. Proces łagodzenia restrykcji rozpoczął się jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Przykładowo: już 3 dni wcześniej dzieci i młodzież wróciły do nauki stacjonarnej szkołach. Za to 23 lutego polski rząd ogłosił, że planuje zniesienie limitu osób w sklepach, restauracjach, miejscach kultury i transporcie publicznych. Zapowiedziano wtedy także ponowne otwarcie dyskotek i klubów.
Kolejne poluzowania weszły w życie pod koniec marca. Wówczas zniesiono obowiązek przedstawiania testu przy wjeździe do Polski oraz zrezygnowano z nakazu zasłaniania ust i nosa w większości przestrzeni publicznych.
Dlaczego zniesiono restrykcje?
Skąd te zmiany? Wbrew temu, co wynika z wypowiedzi Grzegorza Brauna powodem nie była wojna. Minister zdrowia Adam Niedzielski wskazywał wtedy na spadający poziom zakażeń, wyższą odporność społeczeństwa oraz rosnący odsetek osób zaszczepionych – do końca lutego 2022 roku przynajmniej jedną dawkę szczepionki przyjęło 58,68 proc. osób w Polsce.
W tym czasie widoczny był zauważalny spadek liczby zakażeń. Pod koniec stycznia było to średnio nawet ponad 40 tys. tygodniowo, a miesiąc później – już o ponad połowę mniej. W marcu liczba spadła jeszcze bardziej – poniżej 10 tys. zakażeń.
Przed 2022 rokiem na podobnie luzowanie restrykcji rząd zdecydował się wiosną 2020 roku i 2021 roku, gdy czasowo liczba zakażeń spadała. Choć pamiętajmy, że później wybrane regulacje były wprowadzane ponownie wraz z kolejnymi falami wirusami.