Zdjęcia z kartami do głosowania w sprawie “wyjścia obwodu lwowskiego z Ukrainy i włączenia go do Rzeczpospolitej Polskiej” są masowo rozsyłane w internecie. Ale karty są fałszywe, teza o referendum też. Rosja intensyfikuje narrację o rzekomych zamiarach okupacji Ukrainy przez Polskę.
Najpierw w rosyjskojęzycznym, a szybko także w polskojęzycznym internecie pojawiły się posty ze zdjęciami kart do głosowania rzekomo przygotowanych na planowane referendum, które ma dotyczyć wejścia obwodu lwowskiego do Polski. Krążą od kilku dni. Pokazane na zdjęciach formularze do głosowania są w języku ukraińskim, ale wyglądają jak te wykorzystywane w polskich wyborach. Widać na nich biało-czerwoną flagę, pieczęć Państwowej Komisji Wyborczej, a na kartonach plombę PKW.
Na karcie widnieje jedno pytanie: “Czy jest Pan/Pani za wyjściem obwodu lwowskiego z Ukrainy i włączeniem go do Rzeczpospolitej Polskiej?”.
Polscy internauci, którzy publikują zdjęcia z tymi kartami, piszą np.: “Właśnie znalazłem formularze do głosowania za wyjściem z Ukrainy i wejściem do Republiki Polskiej Okręgu Lwowskiego!! Banderole zabezpieczające dokumenty są po Polsku a na dokumentach czerwona pieczęć Orła Polskiego !!! Kto te Referendum organizuje i kto za tym stoi?”; “Uwaga stało się! Nie chcę się chwalić ale… czy nie to wieszczyłem od dawna? Oto widzicie przed sobą karty do głosowania w referendum dla obywateli Ukrainy wydrukowane przez polską Państwową Komisję Wyborczą, które już trafiły do Lwowa” (pisownia wpisów oryginalna).
W mediach społecznościowych, w tym na Telegramie i Twitterze, wpisy ze zdjęciami publikowano także po rosyjsku. “Natknąłem się na to w necie… Piszą, że przyszło do obwodu lwowskiego. Karty do referendum w sprawie przystąpienia do Polski… Cóż, zgodnie z oczekiwaniami. Ukraina odchodzi w zapomnienie. Ziemia trafia do nowych właścicieli. Czekamy na próby z Węgier i Rumunii” – napisał jeden z rosyjskojęzycznych użytkowników Twittera. Data publikacji tych materiałów jest raczej nieprzypadkowa. We wtorek, 27 września zakończyły się nieuznane przez społeczność międzynarodową i niezgodne z prawem międzynarodowym pseudoreferenda w czterech okupowanych przez Rosję regionach Ukrainy – mieszkańców pytano, czy chcą przyłączenia się do Rosji.
Zdjęcia przedstawiają fałszywe karty do głosowania. Wrzucenie ich do sieci jest kolejną odsłoną kampanii dezinformacyjnej, w której Rosjanie próbują udowodnić, że Polska chce zaanektować zachodnią Ukrainę.
Informacje na rosyjskich portalach
Wiadomość o rzekomym referendum była rozpowszechniana na rosyjskojęzycznych portalach. Znany z zamieszczania dezinformacyjnych treści rosyjski serwis tsargrad.tv opublikował 27 września tekst pt. “Media: W obwodzie lwowskim przygotowywane jest referendum w sprawie przystąpienia do Polski”. “Media doniosły o kolejnym głosowaniu, o którym jeszcze nikt nie mówi” – napisano w artykule. “O tym, że Polska może próbować zwrócić ziemie Zachodniej Ukrainy, które są historycznie polskie, ostrzegali wcześniej eksperci” – dodano. Artykuły na ten temat opublikowały tego i następnego dnia również m.in. portale: 24rus.ru, mediamera.ru, donpress.ru, antimaydan.info.
Ukraińcy i Polacy zaprzeczają
Na teksty w prorosyjskich serwisach o rzekomym referendum w obwodzie lwowskim zareagowało już następnego dnia – 28 września – ukraińskie Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji działające przy rządowej Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. “Źródła propagandowe zintensyfikowały narrację o pozornie agresywnych zamiarach okupacji Ukrainy przez Polskę” – poinformowano we wpisie na facebookowym profilu centrum. “Publikacji towarzyszą fałszywe zdjęcia kart, na których mieszkańcom obwodu lwowskiego proponuje się opuścić Ukrainę i stać się częścią Polski. Ta nowa propagandowa ‘fala’ histerii o rzekomo agresywnych planach Polski ma na celu zniszczenie jedności polsko-ukraińskiej i podważenie poparcia dla Ukrainy” – przestrzeżono.
Informacjom o rzekomym referendum zaprzeczyły też lokalne ukraińskie portale inlviv.in.ua, lviv1256.com czy tvoemisto.tv.
PKW “nie używa i nigdy nie używała pieczęci i plomb widniejących na zdjęciach”
Ponieważ na kartach widać pieczęć Państwowej Komisji Wyborczej, poprosiliśmy ją o weryfikację autentyczności kart. W odpowiedzi przesłanej nam 28 września biuro prasowe Krajowego Biura Wyborczego przekazało: „Podkreślamy, że informacje o jakichkolwiek przygotowaniach do przeprowadzenia rzekomego referendum, w tym o przygotowywaniu, drukowaniu, czy wysyłaniu przez Państwową Komisję Wyborczą kart do głosowania, są nieprawdziwe”.
KBW zapewnia, że “Państwowa Komisja Wyborcza nie używa i nigdy nie używała pieczęci i plomb widniejących na zdjęciach, a zdjęcia te nie są przeróbkami zdjęć pochodzących z Państwowej Komisji Wyborczej”.
Były już fałszywe rozkazy, plakaty, nagrania…
Jak zauważa w swoim poście Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji, “kremlowskie próby podnoszenia tezy o ‘polskim zagrożeniu’ były słyszane od początku inwazji na pełną skalę i wielokrotnie obalane przez najwyższych urzędników Polski i Ukrainy”. Rosjanie już na kilka sposobów próbowali uwiarygadniać swoją fałszywą narrację o tym, że Polska chce wykorzystać wojnę i anektować część zachodniej Ukrainy.
Na przykład 4 maja do sieci wrzucono fałszywy rozkaz polskiego Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Jarosława Miki, który miał postawić w stan pełnej gotowości trzy bataliony elitarnej 6. Brygady Powietrznodesantowej, by chronić przed rosyjską agresją infrastrukturę w dwóch obwodach zachodniej Ukrainy: lwowskim i wołyńskim.
5 maja rosyjskie źródła opublikowały dwa kolejne spreparowane materiały: rzekome nagranie BBC News informujące, że Polska przygotowuje się do wysłania wojsk na zachodnią Ukrainę i plakaty rzekomo rozmieszczone na ulicach Warszawy, które miały przedstawiać wizerunek gen. Jarosława Miki i hasło “Czas przypomnieć sobie historię”. W następnym tygodniu w sieci pojawił się fałszywy list wysłany rzekomo przez generała Sił Zbrojnych Ukrainy do szefa ukraińskiej Państwowej Służby Granicznej, w którym ten pierwszy miał informować, iż wkrótce na zachodnią Ukrainę wjedzie polsko-litewski kontyngent wojskowy w celu “zapewnienia obrony i bezpieczeństwa zachodniej części Ukrainy”.
Polskie i ukraińskie instytucje natychmiast zdementowały te informacje.