Scroll Top

Interwencja Wojska Polskiego w Ukrainie? Uwaga na dezinformację

dario-daniel-silva-xIrlPx0GmBA-unsplash.jpg

Author(s): Demagog.pl

Roman Fritz, poseł na Sejm RP i wiceprzewodniczący Konfederacji Korony Polskiej, w mediach społecznościowych oskarżył ministra obrony narodowej o zatajanie „procederu formowania polskiego korpusu interwencyjnego”.  Polityk przedstawił rzekome dowody na rozpoczęcie przygotowań do „interwencji na Ukrainie”.

Chodzi o pismo z lutego 2025 roku dotyczące wymogów stawianych żołnierzom kierowanym do służby w Ukrainie. Zastępca Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, gen. dyw. pil. Dariusz Malinowski, informuje w nim o zaświadczeniach i o orzeczeniu, bez których nie można pełnić służby poza granicami państwa.

Wpis Romana Fritza z zamieszczonym zdjęciem skopiował 1 maja 2025 roku na swoim profilu Grzegorz Braun, kandydat Korony na prezydenta. Z kolei Konrad Berkowicz, poseł Konfederacji, napisał, że sprzeciwia się „tajnym korpusom interwencyjnym na Ukrainie”.

Wojsko stanowczo dementuje

Na doniesienia przedstawione wyżej zareagowało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DO RSZ) – około godziny przed zamieszczeniem wpisu przez Grzegorza Brauna. Określono je jako dezinformację, kłamstwo i manipulację.

„W odniesieniu do nieprawdziwej informacji pojawiającej się w mediach społecznościowych dotyczącej rzekomego formowania polskiego korpusu interwencyjnego i rozpoczęcia przez władze wojskowe przygotowań do interwencji na Ukrainie, stanowczo dementujemy te nieuprawnione kłamstwa i manipulacje”napisało Dowództwo Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych w serwisie X 30 kwietnia 2025 roku

Dowództwo wyjaśnia, że wspomniane pismo dotyczy wąskiej grupy żołnierzy, która kierowana jest do Ukrainy do wykonania zadań, które od dziesiątek lat Wojsko Polskie realizuje w różnych częściach świata. Chodzi np. o zabezpieczanie Ambasady RP i attachatu wojskowego, zabezpieczanie wizyt przedstawicieli rządu, Ministerstwa Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych RP czy też o służbę w charakterze oficerów łącznikowych.

Co istotne, jak tłumaczy dowództwo, rozesłanie podobnego pisma to standardowa procedura stosowana w przypadku kierowania żołnierzy do rejonów o podwyższonym ryzyku operacyjnym. Jednocześnie, jak wskazuje DO RSZ, nieuprawnione publikowanie takich dokumentów „stanowi pożywkę dla rosyjskich ośrodków propagandowych”.

Treść pisma stoi w sprzeczności z dementi wojska? Wyjaśniamy

Może dziwić, dlaczego DO RSZ tłumaczy, że pismo dotyczy żołnierzy, którzy wykonują takie zadania, jak zabezpieczanie ambasady. Z pisma jasno wynika, że dotyczy ono nie tylko ogólnie osób „kierowanych do realizacji zadań na obszarze Ukrainy”, lecz także „do pełnienia służby w komórkach odpowiedzialnych za pomoc, koordynację i szkolenie Sił Zbrojnych Ukrainy”. Niektóre konta komentujące dementi DO RSZ zwracały na to uwagę.

Zapytaliśmy DO RSZ o tę możliwą sprzeczność. W odpowiedzi zastępczyni rzecznika prasowego wskazała, że fragment pisma o żołnierzach kierowanych do służby w komórkach odpowiedzialnych za szkolenie ukraińskich żołnierzy dotyczy wspomnianych w komunikacie oficerów łącznikowych.

Jak wyjaśnia mjr Ewa Złotnicka, polscy żołnierze biorą udział w międzynarodowych inicjatywach szkoleniowych na rzecz Sił Zbrojnych Ukrainy, realizowanych w ramach struktur NATO i Unii Europejskiej (np. NSATUJATECEUMAM). „Okresowe wykonywanie zadań w roli oficerów łącznikowych na terenie Ukrainy wpisane jest w mandaty tych misji” – tłumaczy zastępczyni rzecznika.

Co ważne, szkolenie ukraińskich żołnierzy w ramach tych misji odbywa się wyłącznie na terenie państw NATO i UE. Jak czytamy na stronie NSATU, dzięki temu państwa zaangażowane w tę misję nie stają się stroną wojny. Także zastępczyni rzecznika DO RSZ podkreśliła, że Polska wspiera Ukrainę, jednak nie angażuje sił zbrojnych w działania bojowe na jej terytorium.

Kolejne obawy przed interwencją w Ukrainie po słowach Kellogga

Kilka dni po tych doniesieniach, 13 maja, Keith Kellogg, specjalny wysłannik Donalda Trumpa ds. Rosji i Ukrainy, powiedział na antenie Fox News, że chciałby, aby na terenach Ukrainy położonych na zachód od Dniepru rozmieszczono „siły odstraszania”, w których skład weszliby Brytyjczycy, Francuzi, Niemcy, a także Polacy.

Na te słowa zareagował Władysław Kosiniak-Kamysz, minister obrony narodowej. „Nie ma i nie będzie żadnych planów wysłania polskich wojsk na Ukrainę. Polska jest współodpowiedzialna za obronę wschodniej flanki NATO oraz za wsparcie logistyczne dla zaatakowanego sąsiada” – napisał w serwisie X.

Dla Wirtualnej Polski sprawę skomentował także dr Sławomir Dębskibyły dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM). Jego zdaniem „Mamy do czynienia z burzą w szklance wody na temat hipotetycznych rozwiązań w odpowiedzi na bardzo hipotetyczną sytuację”.

Fact Checker Logo
Pierwotnie opublikowane tutaj.
Privacy Preferences
When you visit our website, it may store information through your browser from specific services, usually in form of cookies. Here you can change your privacy preferences. Please note that blocking some types of cookies may impact your experience on our website and the services we offer.