W niedzielę 15 października 2023 roku odbędą się wybory parlamentarne i wspierane przez rząd referendum. Wyborcy będą mieli możliwość wyrażenia swojego stanowiska w referendum, w którym zawarto pytania dotyczące poparcia dla przyjęcia „tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki” w ramach planu relokacji Unii Europejskiej. W mediach społecznościowych pojawiły się fałszywe informacje sugerujące, że wyborcy otrzymają trzy zestawy kart do głosowania, które będą ze sobą spięte, co miałoby ich zmusić do udziału w referendum, które nie jest obowiązkowe. Państwowa Komisja Wyborcza wydała komunikat, że karty do głosowania będą wydawane oddzielnie, a wyborcy będą mieli możliwość zdecydowania, które karty do głosowania zostaną mu wydane przez komisję wyborczą. Tymczasem specjaliści w dziedzinie prawa przekonują, że referendum ma inne poważne wady.
„Wszystkie karty do głosowania będą spięte razem z kartą do referendum” – czytamy w treści opublikowanej na Facebooku 9 października 2023 roku, która miała prawie 1 tys. udostępnień. Podobne treści były także udostępniane na Twitterze (tutaj). Według tych publikacji źródłem tych informacji miał być anonimowy członek komisji wyborczej, który o tym usłyszał rzekomo na szkoleniu.
Publikacje były udostępniane przez wiele osób z różnych stron podziału politycznego m.in. przez grupę „Wspieramy Andrzeja Dudę” oraz „PiS Off”.
Zdaje się, że celem tych treści jest sugerowanie, że rząd zmusza wyborców do wzięcia udziału w referendum, które będzie ważne, o ile weźmie w nim udział ponad 50 proc. uprawnionych do głosowania. Twierdzenie to jest jednak nieprawdziwe: zarówno karty do głosowania w wyborach do parlamentu, jak i karty do głosowania w referendum będą wydawane osobno, co potwierdziła Państwowa Komisja Wyborcza w oficjalnym oświadczeniu.
Specjaliści w dziedzinie prawa podkreślają jednak, że referendum rodzi szereg problemów m.in. związanych z zapewnieniem prawa do tajności głosowania. Z kolei inni dodają, że postawione w nim pytania są sformułowane w taki sposób, że faworyzują negatywne stanowisko rządu wobec imigracji spoza Unii Europejskiej.
Oświadczenie Państwowej Komisji Wyborczej
Polska Komisja Wyborcza zdementowała plotki dotyczące wydawania spiętych kart do głosowania w swoim oficjalnym oświadczeniu wydanym 9 października 2023 roku.
„W związku z nieprawdziwymi informacjami rozpowszechnianymi w mediach społecznościowych informujemy, że karty do głosowania NIE BĘDĄ spięte. Nieprawdą jest, że 3 karty do głosowania będą zszyte lub w inny sposób złączone. Wyborca nie ma obowiązku, a prawo do udziału w głosowaniu 15 października i sam zdecyduje, czy we wszystkich, czy tylko w niektórych z 3 głosowań weźmie udział, a co za tym idzie, które karty do głosowania wyda mu obwodowa komisja wyborcza” – czytamy w oświadczeniu PKW, które zostało również opublikowane na Twitterze i Facebooku.
Doniesienia te zostały również zdementowane przez rzecznika PKW, który w rozmowie telefonicznej z agencją AFP powiedział 11 października, że „to dezinformacja”.
Agencja AFP rozmawiała również z Rutą Śpiewak, członkinią okręgowej komisji wyborczej, która przekazała nam, że uczestniczyła w 2,5-godzinnym szkoleniu, na którym nie było mowy o łączeniu kart do głosowania w referendum i parlamencie. „Każdy uprawniony do głosowania dostanie pakiet kart, które nie będą zszyte i można odmówić wzięcia jakiejś z kart, ale komisja musi odnotować, że którejś karty się nie wzięło” – przekazała w rozmowie z AFP.
Kontrowersje wokół referendum i jego fałszywe przesłanie
Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział w Sejmie, że w Polsce zostanie przeprowadzone referendum. Decyzja ta była reakcją na europejskie porozumienie, które nakłada na kraje Unii Europejskiej obowiązek dzielenia się odpowiedzialnością za przyjmowanie osób ubiegających się o azyl (EN, PL).
Kaczyński przeciwstawił się projektowi Unii, podkreślają, że Polska przyjęła dużą liczbę uchodźców z Ukrainy z powodu trwającej tam wojny. Zarządził, że „w tej sprawie muszą się wypowiedzieć Polacy” i zapowiedział przeprowadzenie referendum.
Polska dotychczas przyjęła ponad milion ukraińskich uchodźców. Niemniej jednak, związani z rządem politycy Prawa i Sprawiedliwości regularnie stygmatyzują uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu, pogłębiając lęk i napięcia społeczne, i przedstawiając ich jako zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski.
Poza tym, proponowany przez Unię pakt stanowi, że kraje stojące w obliczu presji migracyjnej mogą zdecydować się na wsparcie finansowe lub na pomoc operacyjną, czyli wysyłanie służb na granice zewnętrzne Unii.
Co więcej w artykule 44F a. napisano, że państwo „znajdujące się pod presją migracyjną lub które uważa, że znajduje się pod presją migracyjną (…) może w każdej chwili wystąpić o częściowe zmniejszenie lub całkowite zwolnienie z wykonania deklarowanych wkładów określonych w akcie wykonawczym Rady”.
Rządzący jednak uważają, że pomoc od Unii w obliczu wojny w Ukrainie jest zbyt mała.
Ylva Johansson, unijna komisarz ds. spraw wewnętrznych i migracji, tłumaczyła w czerwcu, że stwierdzenie, iż pakt migracyjny wprowadza przymusową relokację „nie jest prawdą”, dodając, że temat referendum w Polsce jest dla niej „zupełnie niezrozumiały”. „Większość (państw członkowskich) nie chce obowiązkowej relokacji”, zauważyła, a „pakt migracyjny opiera się na zasadzie dobrowolności”, gdzie „przyjmowanie migrantów (jest) jedną z opcji do wyboru”.
Referendum i wybory tego samego dnia
Chociaż treści o spiętych kartach do głosowania w celu zmuszenia wyborców do wzięcia udziału w referendum jest fałszywe, to samo głosowanie budzi wiele kontrowersji z innych przyczyn.
W sierpniu 2023 roku do Sejmu trafił projekt PiS o dostosowaniu rozwiązań umożliwiających przeprowadzenie referendum tego samego dnia co wybory do Sejmu i Senatu. Prawnicy krytykują projekt nie tylko za to, że został on przyjęty w pośpiechu (nowelizacja miała miejsce na mniej niż sześć miesięcy przed wyborami), ale także za to, że sam pomysł połączenia wyborów z referendum budzi poważne wątpliwości, zarówno prawne, jak i etyczne.
Wojciech Hermeliński, były szef Państwowej Komisji Wyborczej zapowiedział, że on sam nie pobierze karty referendalnej. Poinformował też o zgodnych z polskim prawem metodach powstrzymania się od głosu w referendum podczas udziału w wyborach do parlamentu.
Dr hab. Krzysztof Urbaniak, prawnik i politolog oraz profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, wskazuje w opublikowanej przez Fundację Batorego opinii prawnej, że teoretycznie w polskim prawie istnieje możliwość przeprowadzenia referendum w tym samym dniu, co wybory parlamentarne, jednak istnieje rozbieżność między przepisami ustawy referendalnej i Kodeksu Wyborczego, który reguluje wybory parlamentarne, co rodzi szereg problemów jak „zapewnienie prawa do tajności głosowania oraz przestrzegania zasady równości w procesie wyborczym”.
Bojkot wymaga od wyborców ustnej odmowy głosowania w referendum, co zostanie odnotowane przez komisję wyborczą, co zdaniem specjalistów w dziedzinie prawa narusza podstawowe prawo do tajności głosowania.
W referendum zadano cztery pytania. Dwa z czterech pytań są związane z antyimigracyjną polityką rządu, w którym wyborcy mają odpowiedzieć, czy są za przyjmowaniem tysięcy „nielegalnych imigrantów” z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej zgodnie z z „przymusowym” mechanizmem relokacji narzucanym przez „biurokrację europejską”. Pojawia się w nim także pytanie, czy popierają likwidację bariery na granicy z Białorusią. Pozostałe dwa pytania dotyczą sprzedaży majątku państwowego podmiotom zagranicznym i podniesienia wieku emerytalnego.
Pytania referendalne:
- Pytanie 1: Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?
- Pytanie 2: Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?
- Pytanie 3: Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?
- Pytanie 4: Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
Prof. Ewa Łętowska, prawniczka, która była pierwszym Rzecznikiem Praw Obywatelskich, sędzią Naczelnego Sądu Administracyjnego i sędzią Trybunału Konstytucyjnego, zwraca uwagę, że pytania są tak sformułowane, by „przynieść korzyść o charakterze propagandowym stronie, która referendum ogłasza”. Dodaje, że w nim „wcale nie chodzi o rozstrzygnięcie kwestii tych pytań”.
„Pytania są sugestywne i zawierają nieprawdziwe elementy, na przykład w pytaniu o migrantów nastawiamy głosujących negatywnie do tych, którzy tą rzekomą i nieistniejącą relokację nam narzucają” – powiedziała w rozmowie z AFP 12 października.
Co więcej, podczas kampanii wyborczej obowiązują limity wydawania środków pieniężnych na wsparcie kandydatów partii politycznych, ale w przypadku referendum nie ma takich ograniczeń. „Połączenie referendum z wyborami pozwala na nieograniczone finansowanie”, mówi. Skutek tego jest taki, że “możliwości finansowania są zwiększone na rzecz propagandy rządzących”.
Podkreśla, że głównym problemem związanym z referendum jest rozbieżność między przepisami a faktyczną realizacją referendum przez partię rządzącą. „W każdym miejscu na świecie rozwiązania prawne są podatne na zniekształcenia i nadużycia. W naszym przypadku sytuacja jest poważniejsza: państwo zaczyna nadużywać swojej władzy” – mówi.
Prawo i Sprawiedliwość od lat wykorzystuje temat migracji do celów politycznych w kampanii wyborczej. PiS wykorzystał ten temat w 2018 roku, kiedy to na kilka dni przed wyborami samorządowymi opublikował spot przedstawiający wizję Polski w 2020 roku po ewentualnej wygranej Platformy Obywatelskiej, której to rzekomo politycy mieliby przyjąć dużą liczbę uchodźców. PiS skorzystał z okazji poprzez kreowanie atmosfery strachu przed migrantami.
Przypomnijmy, że polski rząd zmaga się z aferą wizową związaną ze sprzedażą obcokrajowcom dokumentów uprawniających ich do wjazdu na teren Polski i UE. Z tego też powodu został zdymisjonowany wiceminister spraw zagranicznych, a zarzuty postawiono co najmniej siedmiu osobom. Opozycja oskarża rząd, że wydał ponad 250 tys. wiz osobom z Azji, Afryki, Bliskiego Wschodu.
Bojkot opozycji
Opozycja, a w tym Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica, również zniechęca wyborców do udziału w referendum. Nawet skrajnie prawicowa Konfederacja nie sympatyzuje z rządowym referendum, proponując własne tym antyimigranckie pytania takie jak pytanie o wypłacanie świadczeń socjalnych imigrantom.
Referendum jest także krytykowane przez naukowców oraz organizacje pozarządowe m.in. Amnesty International i Fundację Batorego, więcej pod tym linkiem. Według nich, pytania zawarte w referendum „zawierają nieprawdziwe, uproszczone informacje, stosują retoryczne i emocjonalne manipulacje i w sposób zamierzony budują w odbiorcy poczucie zagrożenia” .
W 2015 r. Polacy wzięli udział w referendum, w którym zadano trzy pytania. Dotyczyły one przyjęcia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach parlamentarnych, finansowania przez państwo partii politycznych oraz wyjaśnienie interpretacji prawa podatkowego. Frekwencja wyborcza wyniosła jednak 7,8 proc., nie osiągając wymaganego 50 proc. progu. W rezultacie wyniki referendum zostały uznane za nieważne.