
23 maja 2025 roku doszło do spotkania ministry edukacji Barbary Nowackiej z jej ukraińskim odpowiednikiem Oksenem Lisowym. Podczas rozmów poruszono kwestię nauczania ukraińskich dzieci, które przybyły do Polski po wybuchu wojny.
Na to spotkanie zareagowali niektórzy politycy. Tomasz Grabarczyk, lider Konfederacji w Łodzi, napisał, że Barbara Nowacka poparła wtedy „wprowadzenie” języka ukraińskiego w polskich szkołach. To samo napisała europosłanka Ewa Zajączkowska-Hernik.
Dalej poszedł Paweł Usiądek, który twierdził, że język ukraiński zastąpi w szkołach hiszpański, niemiecki czy francuski. Podobnie Leszek Miller napisał, że ukraiński ma się stać obok niemieckiego, hiszpańskiego i francuskiego drugim językiem obcym w polskich szkołach.
Najdalej poszła Katarzyna Szadkowska, startująca z listy Konfederacji w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jej zdaniem ministra Nowacka zamierza przymusowo wprowadzić język ukraiński jako drugi język obcy do polskich szkół.
MEN dementuje: w zasadach nic się nie zmienia
W komunikacie ukraińskiego ministerstwa na temat tego spotkania możemy przeczytać, że „strona polska popiera nauczanie języka ukraińskiego w polskich szkołach jako drugiego języka obcego”. Warto podkreślić – mowa tu ogólnie o poparciu dla nauczania języka ukraińskiego w polskich szkołach, a nie o poparciu dla „wprowadzenia” ukraińskiego do szkół.
Ukraińskie ministerstwo oświaty i nauki wyjaśniło również, że w ramach obowiązujących przepisów nauczanie ukraińskiego w polskich szkołach jest możliwe w porozumieniu z dyrektorem konkretnej szkoły. Również polski resort edukacji – w reakcji na fałszywe informacje – podkreślił, że w polskim systemie edukacji wyboru języka obcego nauczanego w danej szkole dokonuje dyrektor szkoły.
Obowiązująca od lat podstawa programowa nie precyzuje, jakich języków obcych naucza się w polskich szkołach. Jako obowiązkowe przedmioty wskazano język obcy nowożytny i drugi język obcy nowożytny (s. 15). Ministerstwo wyjaśnia, że w związku z tym dyrektor może wybrać dowolny język: niemiecki, francuski, hiszpański, portugalski, a nawet chiński mandaryński, wietnamski, czy też japoński. Nie jest potrzebna do tego zgoda MEN.
Resort deklaruje, że nie planował i nie planuje wprowadzenia żadnych zachęt dla dyrektorów szkół do nauczania języka ukraińskiego jako języka obcego – niezależnie od tego, czy chodzi o polskich uczniów, czy o dzieci z Ukrainy.
W egzaminie ósmoklasisty również bez zmian
Wspomniana wyżej Ewa Zajączkowa-Hernik stwierdziła w swoim wpisie, że Barbara Nowacka omawiała ze swoim ukraińskim odpowiednikiem możliwość uwzględnienia języka ukraińskiego w egzaminie ósmoklasisty.
Rzeczywiście, w komunikacie ukraińskiego ministerstwa możemy przeczytać, że strona polska „rozważy włączenie języka ukraińskiego do listy języków, które można wybrać na egzaminie ósmoklasisty”. W komentarzu dla Demagoga MEN zaprzeczył jednak, by pracował nad taką zmianą:
„Lista języków obcych nowożytnych, z których jest przeprowadzany egzamin ósmoklasisty, nie obejmuje języka ukraińskiego. Na liście są angielski, francuski, hiszpański, niemiecki, rosyjski i włoski. MEN nie prowadzi żadnych prac legislacyjnych, których celem byłaby zmiana obecnego stanu” – podkreśla rzecznik prasowy MEN Piotr Otrębski.
Za to decyzją ministra Przemysława Czarnka, z lutego 2023 roku, od roku szkolnego 2025/2026 można na egzaminie maturalnym – wśród języków obcych nowożytnych, poza angielskim, francuskim czy hiszpańskim – wybrać także ukraiński. Jak uzasadniono, „szeroki napływ” obywateli Ukrainy do Polski może powodować „większe zainteresowanie Polaków tym krajem, jego językiem i kulturą” (s. 1).