Na spotkaniu z sympatykami PiS w Lublinie Jarosław Kaczyński opowiadał, że działacz pro-life został skazany za to, iż „chciał sfinansować badania wpływu homoseksualizmu na pedofilię”. Nie jest to prawdą – wyrok dotyczył szerzenia mowy nienawiści.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński spotykał się z sympatykami tej partii 27 stycznia w Lublinie. Tam przekonywał, że trzeba podtrzymywać tożsamość narodową Polaków. Oceniał, że dotąd była ona stymulowana przez „mechanizm rodziny”, ale ów mechanizm jest wciąż atakowany – według niego głównie przez media. Kaczyński obszernie mówił o konieczności obrony konserwatywnych wartości i dojścia do władzy „sił patriotycznych”. A przy okazji wspomniał o wyroku ograniczenia wolności dla Mariusza Dzierżawskiego, członka zarządu Fundacji Pro-Prawo do Życia: „On chciał sfinansować badania wpływu homoseksualizmu na pedofilię. No badanie, które ma podstawę, ma podstawy, żeby coś takiego podjąć. No i został za to skazany”.
Prawomocny wyrok w sprawie przeciwko Mariuszowi Dzierżawskiemu zapadł 17 stycznia 2024 roku przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Wbrew temu, co opowiadał prezes Kaczyński, nie dotyczył finansowania badań naukowych, tylko zorganizowania kampanii „Stop pedofilii”.
„Przekazy te należy uznać za mowę nienawiści”
Pięć lat temu na ulicach polskich miast – m.in. Gdańska – pojawiły się furgonetki z głośnikami i banerami, które rozpowszechniały poniżające, wykluczające i obraźliwe treści pod adresem osób LGBT+. Akcję wymyślił i zorganizował prezes Fundacji Pro-Prawo Do Życia Mariusz Dzierżawski. „Było słychać te ohydne komunikaty z głośników, ohydne, nieprawdziwe, pokazujące nas jako zagrożenie” – opowiadał Bart Staszewski, aktywista LGBT, współzałożyciel Fundacji Basta.
Jak 19 stycznia 2024 roku informowały „Fakty” TVN, gdański sąd potwierdził zarzuty aktywistów i osób prywatnych, że hasła na furgonetce były nienawistne, stygmatyzowały, wykluczały i kłamały. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej instancji opinia była ta sama. „Przekazy te należy uznać za mowę nienawiści wymierzoną w orientację seksualną i życie seksualne pokrzywdzonych” – powiedziała Małgorzata Uszacka, sędzia Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe przy okazji pierwszego wyroku w marcu 2023 roku. Mariusz Dzierżawski został skazany na rok prac społecznych. Będzie musiał także przeprosić i zapłacić nawiązkę.
Po wyroku z 17 marca w mediach przypominano, że na krążących w ramach kampanii po gdańskich ulicach pojazdach były m.in. hasła zestawiające ze sobą homoseksualizm i pedofilię.
Wyrok z art. 18. Kodeksu karnego w związku z art. 212
Media, relacjonując wyrok z 17 marca, nie podały nic, co potwierdzałoby słowa prezesa PiS. Informowały, że Mariusz Dzierżawski został skazany „za organizację kampanii 'Stop pedofilii'”, w ramach której fundacja podawała do wiadomości publicznej wyniki badań naukowych na temat związków między homoseksualizmem a pedofilią. Dzierżawski przedstawiał przed sądem wyniki tych badań, jednak nie zostały uznane przez sąd za wiarygodne. „Wielokrotnie wyższy odsetek pedofilów wśród mężczyzn homoseksualnych jest podawany przez wiele naukowych statystyk. Przedstawiliśmy je w sądzie, ale sądy po prostu je zignorowały” – przyznał sam Dzierżawski 18 stycznia w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy”. Z redakcją Konkret24 nie chciał rozmawiać.
Sędzia Łukasz Zioła, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Gdańsku, poinformował Konkret24, że sąd utrzymał w mocy postanowienie Sądu Rejonowego Gdańsk – Południe z 22 marca 2023 roku. Uznał on Mariusza Dzierżawskiego winnym za kierowanie wykonaniem czynu zabronionego przez osoby świadczące pracę na rzecz Fundacji Pro-Prawo do Życia „polegającego na publicznym pomawianiu osób o orientacji homoseksualnej o takie zachowanie i właściwości, które mogły poniżyć je w opinii publicznej oraz utracić na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności edukacyjnej lub pracy w oświacie”. Sąd Rejonowy zakwalifikował ten czyn jako występek z art. 212 par. 1 kk. (zniesławienie): „[Osoby te] we wskazanym wyżej okresie (od lutego 2019 do stycznia 2021 – red.) przemieszczały się po Gdańsku i Sopocie co najmniej jednym pojazdem, na którym znajdowały się banery, jak również rozstawiały na ulicach transparenty zawierające hasła pomawiające osoby homoseksualne o skłonności do popełniania czynów pedofilskich oraz tego rodzaju pomawiające treści przekazywały przez system nagłośnienia znajdujący się w pojeździe oraz zlokalizowany w pobliżu transparentów” – wyjaśnił sędzia Łukasz Zioła.
Rzecznik przekazał nam również, że „wyrok sądu rejonowego i Sądu Okręgowego w Gdańsku dotyczył wyłącznie czynu zabronionego opisanego jak powyżej”. Ponadto poinformował, że „oskarżyciele prywatni w samym opisie zarzucanego oskarżonemu czynu nie wskazywali zamiaru sfinansowania przez niego badania wpływu homoseksualizmu na pedofilię”.
– Wyrok zapadł z artykułu 18. Kodeksu karnego dotyczącego sprawstwa kierowniczego w związku z artykułem 212, czyli zniesławieniem. W wyroku nie ma nic o finansowaniu badań naukowych – informuje Konkret24 Piotr Jankowski, prezes zarządu Stowarzyszenia Tolerado, które pozwało Dzierżawskiego. Jankowski potwierdza, że proces dotyczył organizowania od 2019 roku kampanii z udziałem tzw. homofobusów. – Wysłuchałem ustnego uzasadnienia i nie wyłapałem żadnych informacji na temat badań. W uzasadnieniu powołano się jedynie na raport Komisji do spraw Pedofilii, który przeczył publikacjom dotyczącym rzekomego powiązania homoseksualności z pedofilią, na które pan Dzierżawski się powoływał w procesie i które nie zostały przyjęte jako materiał dowodowy w obu instancjach – relacjonuje Jankowski.
Odsłuchaliśmy zapis audio rozprawy z 17 stycznia. Rzeczywiście, nie ma tam nic, co potwierdzałoby wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z Lublina. Sąd, ogłaszając wyrok i uzasadnienie, nie wspomniał o zamiarze finansowania badań naukowych przez pozwanego. Podkreślił, że oskarżony nie przedstawił rzetelnych dowodów naukowych, które potwierdzałyby hasła z prowadzonej kampanii. Powołał się na raport Komisji do spraw Pedofilii, a także na stanowisko Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego z 2017 roku: „Przypisywanie osobom homoseksualnym szczególnej skłonności do wykorzystania dzieci stanowi nieuprawnione nadużycie, a rozpowszechnianie skojarzenia pomiędzy seksualnością a pedofilią jest domeną osób nieświadomych, niekompetentnych lub uprzedzonych do osób homoseksualnych i sprzeciwiających się prawom obywatelskim tych osób”.